Wednesday Wilkes
Dołączył: 24 Sie 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Aberdeen
|
Wysłany: Pon 18:05, 24 Sie 2009 Temat postu: Wednesday Wilkes |
|
|
Imię/imiona:
Wednesday Athena
Nazwisko:
Wilkes
Wiek:
19 niespełna, urodzona 29.09.1986
Zawód:
Kelnerka w Bahance.
Historia:
Dobry Merlin zesłał państwu Wilkes śliczną córeczkę. Państwo Wilkes woleli niestety chłopca. Córeczka wychowywana była więc przez niańki, pluszowe misie (które często jej zabierano, trzeba hartować dzieci od małego) i starszych kuzynów. Rodzice niekoniecznie starali uchronić się małą Weddy przed straszną prawdą na temat zawodu tatusia, toteż nie czuła się zaskoczona, gdy pewnego dnia tatusia zabrano prosto do Azkabanu. Całą tą Bitwą o Hogwart (a przypomnę, szła doń w roku '97) nie ekscytowała się specjalnie, obchodziło ją głównie to, by miała warunki do napisania OWUTEMów. Być może była za młoda, a być może taki miała już paskudny, krukoński charakter. Bo, trzeba Wam państwo drodzy wiedzieć, trafiła do Ravenclawu. I faktycznie, skończyła Hogwart z najlepszymi wynikami, pomimo średniej przychylności nauczycieli i jeszcze mniejszej - rówieśników. Po ukończeniu szkoły nie myślała raczej o powrocie do pustego domu (ojciec nie wyjdzie przez najbliższe tysiąc lat, a mamusia z kochankiem wygrzewają się w tropikach), więc udała się w pierwsze lepsze miejsce, które wpadło jej do głowy. Koniecznie mugolskie - reputacja chodzi za człowiekiem, nie? Skąd mogła wiedzieć, że społeczność Cherietown to nie tylko mugole? Przekonała się o tym dopiero wtedy, gdy przyszło jej pracować w jednej z absolutnie niemugolskich knajp. To naprawdę straszne poniżenie dla kogoś o TAKIM pochodzeniu, ale jakoś trzeba zarobić. Nie narzeka, nie na głos.
Wygląd:
Dziewczątko raczej wysokie, zdecydowanie nie wychudzone i zdecydowanie nie porażające urodą. Oczy ma szarobure, włosy zaś jakieś takie mysie, w dodatku kręcone, więc przypada im w udziale bycie częścią smętnego, byle jakiego koko-kucyka. Buzia panienki jest nieco piegowata, szczęka dość szeroka, a ręce odrobinę za długie. W dodatku styl woła o pomstę do nieba - Wednesday cierpi na bardzo brzydki zwyczaj zakładania na siebie wszystkiego, co jest pod ręką i wychodzą z tego karkołomne ubraniowe konstrukcje. Ale wiecie gdzie to ma? No właśnie.
Szrama na policzku jest pozostałością po jakiejś dziwnej zabawie z kuzynami, lepiej nie wnikać.
Charakter:
Z niekłamaną namiętnością nienawidzi swojego imienia, ale nikogo to chyba nie dziwi, bo kto chciałby nazywać się "Środa"? Rodzice nie wykazali się zbytnią inwencją i ochrzcili dziecię mianem, które genezę swą odnajduje w dniu narodzin dziewczyny. Innych przedmiotów tak silnej nienawiści raczej nie stwierdzono, chociaż trzeba nadmienić, że nienawiść rasowa obca jej nie jest. I w mugolskim, i w magicznym tego wyrażenia znaczeniu. Tak, panienka ARYSTOKRATKA, mimo że status ten mocno już kuleje.
Cholernie lubi pogłębiać wiedzę, wrodzoną inteligencję posiada w ilościach sporych, choć nie zawsze ją wykorzystuje, albo też wykorzystuje w sposób niewłaściwy. Ma dziwne tendencje do sprawiania wrażenia głupszej, niż w rzeczywistości.
Mimo to jest raczej leniwa, trochę egoistyczna, gdyby jej na to pozwolić, to pewnie zadzierałaby nieco nosa. Stara się trzymać z silniejszymi, żeby w razie czego zapewnić sobie plecy. Łatwo wchodzi w konflikty, czasami chętnie je nawet wywołuje, zwłaszcza, gdy wie, że jest na z góry wygranej pozycji. Posiada zaskakujące zdolności dyplomatyczne i niezłe wyczucie taktu, co ułatwiało jej kontakty z nauczycielami, a teraz - z pracodawcą, hah. Z rówieśnikami niekoniecznie, ale to można pominąć. Zdarza jej się wpadać w mocno przeintelektualizowany ton i wtedy chwała temu, kto pojmie ten bełkot. Co więcej? Często miewa zły humor, w gruncie rzeczy nie jest przesadnie pewna siebie i bywa nieco spięta, co zawdzięcza specyficznemu, arystokratycznemu wychowaniu. Przez to właśnie sprawia wrażenie trochę beznamiętnej, bo i trochę beznamiętna w istocie jest, a może nawet bardziej, niż trochę. Posiada też niezwykle wygórowane ambicje, których (czego sama ma świadomość) nie da pewnie nigdy rady przeskoczyć. Ma specyficzne poczucie humoru, mocno absurdalne i raczej niezrozumiałe (nieśmieszne) dla reszty. Bywa przemądrzała, choć dość łatwo można ją zgasić, czyniąc jakąś uwagę odnośnie jej imienia. Dumna, ale nie po gryfońsku. Niezbyt odważna, lecz i nie tchórzliwa. Wykazuje zerową empatię i właściwie bliską zeru wrażliwość na wszystko dokoła, co również kwestią chowu wilkesowego jest. Ot, tyle, żadnych fajerwerków i natrętnej oryginalności
Miejsce zamieszkania:
Tymczasowo jakaś stara kamienica, ale to się często zmienia.
Dodatkowe informacje:
Interesuje ją filozofia, stąd pewnie nierzadko występuje u niej strumień świadomości. No i ma sowę o uroczym imieniu Wtorek (ach, ta autoironia) oraz pół miliona książek... albo coś koło tego.
Edyta admina: Uznajemy Wend za bratanicę Wilkesa, który wąchał kwiatki. Nie trzeba nam kłótni o postaci.
Pozdrawiam, It
No bo od początku miała być bratanicą, jejson :w
Moll: Ale zdaje się, że tylko jeden Wilkes był śmierciojadem ;> Inaczej o nim też by wspomnieli, lalala.
(i nie nie chcę się kłócić. serio. po prostu jestem drażliwa na punkcie wszystkich Wilkesów świata, bo - uwaga uwaga - Wilkes jest mój.)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wednesday Wilkes dnia Pon 19:50, 24 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|