Forum www.cherietown.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Greg Kovac

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.cherietown.fora.pl Strona Główna -> Mieszkańcy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Greg Kovac




Dołączył: 23 Sie 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Leningrad, hej

PostWysłany: Nie 16:38, 23 Sie 2009    Temat postu: Greg Kovac

Imię/imiona:
Greg

Nazwisko:
Kovac

Wiek:
urodzon 35 lat temu, 30.07.1970

Zawód:
ochroniarz (nie mylić z cieciem, skądże znowu) w jakiejś firmie, nie wnikawszy.

Historia:
Jego narodziny ani nikogo nie ucieszyły, ani zmartwiły. Ot, kolejny bachor bez przyszłości, jeden w tą, czy w tamtą - co za różnica. Na łez padół przyszedł, co warto dodać, w Leningradzie (okej, Petersburgu), gdzie jego tatuś służył wiernie (i zbrojnie) Matce Rosji, a mamusia... No, tego nikt na dobrą sprawę nie wie. Była, bywała, a potem jej już nie było. Czy stały za tym jej nadprzyrodzone zdolności? Kogo to obchodzi. Ważne, że synuś moce piekielne (tatuś faktu nie komentował, acz gardził mocami - cóż to za moce w porównaniu z AK-47) odziedziczył po niej, ale błyskotliwej kariery w Durmstrangu nie zrobił, bynajmniej. Zwłaszcza, że na trzecim roku jego edukacji tatuś dał się honorowo zabić za ojczyznę, w związku z czym biedna sierotka była biedna oraz była sierotką. Niekoniecznie strapioną swoim losem, ale nie zmieniało to faktu, że dość ciężko żyje się bez źródeł utrzymania. Oczywiście, można kroić portfele na moskiewskich ulicach, co też czynił bez wyrzutów sumienia, lecz nie jest to zawód, umówmy się, przyszłościowy, a z różdżki, panie, nie wyżyjesz, więc lepiej wyrzucić badyla. Po skończeniu szkoły więc próbował zaciągnąć się, śladami tatusia idąc, do wojska, acz miejsca nie zagrzał zbyt długo, bo trochę zbyt wielką miłością do procentów zapałał i strzelać mu się w stanie wątpliwym zachciało. Odsiedział więc swoje, a potem to już chwytał się mniejszych i większych robótek, nie zawsze legalnych, aż w końcu los (i koledzy) rzucił go gdzieś na Wyspy. A że pan przez długi czas no speaking inglese, wiele się nie dorobił i pomieszkiwał w bardzo podłych miejscach, o których strach wspominać. Ostatecznie udało mu się załapać podstawy, a potem poszło już łatwiej - czego efektem dziś spika całkiem nieźle, chociaż klnie i tak po rusku, co poradzisz. Koniec końców wylądował w mieścinie Cherietown, gdzie dostał kolejną żałosną robótkę i to by było na tyle. A może i nie.


Wygląd:
Na łbie jakieś farfocle nosi, cały ubiór to zdrada, jest sporo za gruby i sporo za niski, a gdybyś nóż miał, to byś zabił jego wizażystę. To tak w skrócie. W nieskrócie - jest faktycznie niski, jest faktycznie za gruby i faktycznie jest to ostatnia rzecz na świecie, która go obchodzi. Jego szalenie oryginalna fryzura dzieli się na dwie części składowe: normalny jeż, jako Merlin (Stalin?) prikazał i kilka ni-to-dredów, ni-to-niewiemczego-ale-wyglądającegk-beznadziejnie. Oczy posiada, w dodatku parę oczu - kolor szarobury, anatomicznie zresztą odpowiada wzorcowi homo sapiens sapiens. Złośliwi twierdzą, że raczej homo neanderthalensis, ale olać złośliwych, naprawdę, zazdroszczą mu pewnie życia pełnego sukcesów. Stroi się pan G. w ciuszki nie pozwalające przypisać go do żadnej subkultury (i chwała bogom), aczkolwiek najbardziej upodobał sobie koszulki z wymownymi nadrukami, często niecenzuralnymi, toteż przykładów nie przytoczę, wystarczy nań spojrzeć.

Charakter:
Jakkolwiek nie wygląda (albo i wygląda), jest to człowiek obdarzony okropnym poczuciem humoru - wulgarnym, chamskim, szowinistycznym, najczarniejszym z czarnych itede. W dodatku w pakiecie dostała mu się inteligencja zdecydowanie ponad przeciętną, więc nic dziwnego, że w pysk wyłapie nieraz, ludzie nie lubią inteligencików, zwłaszcza bystrych i sypiących ciętymi ripostami. Taki urok ludzi. Czyta pan G. dużo, pije jeszcze więcej, śpiewa zakazane piosenki, a różdżki prawie nie używa. Czasem tylko, z lenistwa, jak mu się nie chce wody na herbatę wstawić. Bo magia, pszepaństwa, to jakiś dziwny wymysł, niegodny wykorzystywania przez prawdziwego mężczyznę, a te 7 lat w Durmstrangu to tylko marnacja czasu i zdrowia. Tak brzmi oficjalna wersja, której zamierzamy się trzymać. Jako stary piernik wyjątkowo interesuje się polityką, toteż często tkwi przed telewizorem, a jeszcze częściej narzeka, psioczy i wyklina. Cały magiczny światek obchodzi go tyle, co nic, chociaż wplątał się kiedyś w ciemne interesy z ciemnymi typkami (takimi z tej niewłaściwej strony) i nieraz zastają go jakieś miłe listy z pogróżkami, ale kto by się nimi przejmował. Baby nie ma, bo dziewczyny to same kłopoty, a on lubi oglądać mecze i żadne cycate stworzenie nie będzie mu w tym przeszkadzać. Poza tym jest zwolennikiem totalitaryzmu, co tylko dopełnia obrazu nędzy i zniszczenia moralnego.
Więcej grzechów nie pamiętam.

Miejsce zamieszkania:
W bloku obdrapanym mieszka, sam w dodatku, w dzielnicy cieszącej się sławą niekoniecznie pozytywną.

(I ma zajebisty avatar z Kazelotem Happy )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Greg Kovac dnia Nie 19:12, 23 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.cherietown.fora.pl Strona Główna -> Mieszkańcy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island