Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Joe Mulligan
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:31, 24 Sie 2009 Temat postu: Mieszkanie Joe Mulligan, 7A Bold Street. |
|
|
Czterdzieści metrów kwadratowych podłogi i sto metrów sześciennych powietrza cuchnącego piwniczna wilgocią i zgnilizna. Nad drzwiami plastykowy krzyż i plastykowy Jezus, made in China, pobryzgany krwisto czerwona farba, made by Joe. Podłoga z rozeschłych, sosnowych desek, pochylona pod czterdziestostopniowym katem. W prawym rogu materac, nad nim, na suficie ozdobne freski grzybów. Tuzin kartonowych pudeł ułożony wzdłuż najkrótszej ze ścian w geometryczne wzory. Pod oknem pusta rama czterdziestoletniego telewizora. Służy jako pulka na książki. Drzemie w niej Freud, Nietzsche, Sartre, Morrison i jaśnie gentleman Dali. Po lewej stronie pęknięte w poprzek lustro obklejone zdjęciami Davida Bowie, umywalka, na niej zielony podkład, puder w porcelanowym odcieniu, kredka do oczu, kolekcja jaskrawych szminek , szczotka opleciona blond włosami jego eks i słoiczki z witaminami, które zastępują mu posiłki. Nie ma kuchenki, po kuchence została tylko dziura, w której gnieżdżą się myszy. Na środku stół zbity ze skrzynek po owocach, na jednej z nóg nalepka z logo importera cytrusów. Z nieszczelnego, drewnianego okna widok na krzaki na obrzeżach placu zabaw, w których parzą się psy, koty, insekty i dzieci z lokalnej podstawówki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Joe Mulligan
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 0:20, 07 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
O dziewiątej Joey zasiadł do późnego obiadu. Rozłożył na podłodze chusteczkę do nosa (o zapachu truskawkowy), na niej plastykowa zastawę, talerzyk z suplementami diety na zdrowa skore, włosy i paznokcie, jedna tabletkę multiwitaminowa i dwie nasenne. Wysłuchał żałosnego zawodzenia swojego żołądka. Po chwili wahania poczłapał do lodówki i nalał sobie pół szklanki już-nie-tak-bardzo-świeżego soku z marchwi.
Przepłakał następną godzinę od niechcenia dziabiąc wierzch dłoni widelczykiem.
Chcąc poprawić sobie humor podszedł do lustra, żeby podziwiać swoje wystające zebra, kości policzkowe i och-jakie-cudowne łokcie i kolana.
Obejrzał wiadomości.
Dziewczyna od pogody miała grube łydki.
Kładł się do łóżka z poczuciem, ze wszystko będzie w porządku. Kiedyś, ktoś na pewno dostrzeże go w tym tłumie brzydkich, grubych ludzi w ubraniach z lat dziewięćdziesiątych. Tak. Tak, na sto procent. A dwie godziny później zostawi całego w siniakach z fałszywym numerem telefonu.
O pierwszej zwymiotował sok marchewkowy. Jego oczy były zapuchnięte i czerwone, jak u królika albinosa.
Doczołgał się do szafki i pochłonął dwa czekoladowe batoniki.
Położył się z powrotem do łóżka, czując ze wazy kilka ton.
Od jutra rana zacznie ćwiczyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Joe Mulligan
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 18:50, 13 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Drugi dzień z rzędu Joe leżał zwinięty w kulkę na podłodze, gapiąc się w sufit i płacząc nad swoim psim życiem. Czyli tak właściwie ze szczęścia, bo przecież to wszystko było takie piękne, miał takie piękne, zasyfione mieszkanie, tak pięknie popaprane w głowie, tak pięknie zjebana przeszłości i brak przyszłości, tak się pięknie psuł i marnował, można by o nim pisać rockowe ballady. Ale tez z nieszczęścia, bo był tak cholernie wykończony, tak cholernie znudzony i tak cholernie głodny, jego żołądek przetrawił już sam siebie i kwas rozlał mu się po całym ciele, wypełnił klatkę piersiowa i koroduje zebra. A poza tym... A poza tym nie miał swojej Gali Pinion. Swojej Marianne Faithfull.
Dorobalił się do lodówki i wypił butelkę pomarańczowej Lucozady. Rozczochrał włosy, przypudrował rumieńce, roztarł czarna kredkę do okola oczu i sturlał się po schodach na zewnątrz w poszukiwaniu swojej miłości, Joe, wampir ze słabością do ciuchów z Topshopa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|