Forum www.cherietown.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Mieszkanie Amy i Charlesa, Middle Street 6/9
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 37, 38, 39  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.cherietown.fora.pl Strona Główna -> Kamienice
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ruby Jenkins




Dołączył: 17 Wrz 2012
Posty: 669
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:01, 26 Sie 2015    Temat postu:

Ruby spojrzała na niego z wyraźnym oburzeniem. To chyba ten kawałek pizzy, który właśnie zniknął w jej ustach, sprawił, że odzyskała przynajmniej trochę energii. Zgasiła niedopałek w czyimś drinku - upewniła się, nie w swoim - a potem z butną miną odrzuciła do tyłu naprawdę ładne włosy w odcieniu mlecznej czekolady z jaśniejszymi od słońca pasmami.
- Oszustwo, też mi coś! - parsknęła, kręcąc z politowaniem głową. - Drogi panie Collins, dla Gryfona to jak skaza na życiorysie. U nas po prostu się nie oszukuje - oświadczyła z mocą, nieświadomie zacisnąwszy dłoń w pięść. - Przynajmniej jestem honorowa, czy coś. - Siedziała tak jeszcze przez chwilę, tylko trochę mglistym spojrzeniem oceniając twarz swojego sąsiada, a potem coś błyskotliwego wpadło jej do głowy, dlatego nieco zbyt gwałtownym ruchem zerwała się z krzesła. - A teraz momencik, muszę tylko skorzystać z łazienki. Ale obiecuję, zaraz będę z powrotem. - Posłała mu uśmiech, który w jej własnej opinii był zawadiacki, a potem całkiem niezlym, jak na jej stan, krokiem, ruszyła w stronę Charlesowej łazienki. Bez ceregieli zaczęła mu grzebać w wiszącej nad umywalką szafce, aż w końcu znalazła to, o co jej chodziło - eliksir na kaca i ból głowy, który podobno potrafił zdziałać cuda. Łyknęła go sobie zdrowo, odświeżywszy twarz zimną wodą i już miała wyjść z łazienki, kiedy usłyszała czyjeś głosy. Nie, nie czyjeś - Walta i Camille, bo pech chciał, że kuchnia sąsiadowała akurat z łazienką. Z myślą, że będzie się za to smażyć w piekle, nadstawiła ucha, wiedząc, że żadne z nich nie może być świadome jej obecności. Chciała tylko upewnić się, czy się kłócą, w końcu lubiła każde z nich, a pod tą całą skorupką twardzielki, miała naprawdę wrażliwe serduszko.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ruby Jenkins dnia Śro 17:02, 26 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Charles Campbell
moderator



Dołączył: 29 Sie 2012
Posty: 2009
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:09, 26 Sie 2015    Temat postu:

Charles odprowadził Ruby wzrokiem - kiedy powędrowała w stronę jego łazienki, był pewien, że poszła się, kolokwialnie ujmując, zrzygać. Ale nie mógł się teraz na tym skupić, bo przed nim malował się lepszy punkt obserwacyjny. Natura Ślizgona, cóż poradzić.
- Ach tak? - zapytał z wyraźnym rozbawieniem, zaciągnąwszy się dymem po raz kolejny i mimowolnie odnotowując, że Leah wygląda z papierosem - jego papierosem! - naprawdę dobrze. - Staraj się, bo na pewno nie ujdzie ci to na sucho. - Błądząc wzrokiem po jej ładnej twarzy, lekceważącym ruchem dłoni zgasił niedopałek w tej samej szklance, w której niedawno zrobiła to Ruby, a potem upił łyk swojej whisky. Nikt nie mówił, że nie można pić w przerwie, a on miał na tyle mocny łeb, że, cóż, mógł sobie na to pozwolić. - Jesteś Ślizgonką, co? Tylko oni, to znaczy my, tak bezczelnie oszukujemy. - To był czysty strzał; po prostu wydawało mu się, że Leah naprawdę dobrze wyglądałaby w połączeniu zieleni ze srebrem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Walter Knight




Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:18, 26 Sie 2015    Temat postu:

Walt nie był jasnowidzem i, no cóż, rzadko kiedy potrafił czytać między wierszami. Skoro zatem Camille nie powiedziała ani słowa o tym, że jest wściekła, nie mogła wymagać, by o tym wiedział. Jasne, zauważył, że jest jakaś nieswoja, w końcu znał ją nie od dziś, ale zrzucił to wszystko na karb wypitego alkoholu i tego uderzenia.
- Nie umrzesz, bo ci nie pozwolę - odezwał się, wyciągając jej z dłoni zmrożoną bryłę i wkładając z powrotem na miejsce. Znał lepsze sposoby na uśmierzenie bólu. Nie był może jakimś specjalistą w dziedzinie magomedycyny, ale podstawowe zaklęcia lecznicze miał opanowane. Wycelował różdżkę w głowę Camille i rzucił niewerbalne zaklęcie, które z założenia miało sprawić, by przestało ją boleć. - Lepiej?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Camille van Leer




Dołączył: 13 Cze 2012
Posty: 3488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:48, 26 Sie 2015    Temat postu:

Dlaczego nie pozwoli jej umrzeć, miałby spokój, mógłby sobie rzucać spojrzeniami gdzie chce, wracać do domu kiedy chce, albo nie wracać i mógłby robić całe mnóstwo innych rzeczy, które nie podobały się Camille, co z kolei nie podobało się Waltowi. Wszyscy byli by szczęśliwi.
Nie przestało boleć. Ale bolało zdecydowanie mniej. Camille nie mogła się zdecydować, czy to dobrze. Ten ból trochę hamował jej gniew. Nie chciała psuć sobie tej imprezy, nie chciała psuć jemu tej imprezy, chociaż może powinna, bo bawił się za dobrze, nie chciała psuć innym tej imprezy. Na nich też była, bo będą ją mieć za histeryczkę, chociaż nic nie wiedzą. Była dzisiaj wybitnie nerwowa. Chyba odbijały się na niej ostatnie stresy.
No już, Camille, opanuj się. Kilka razy przeklęła się w myślach. W tej chwili wybitnie się nie lubiła. Miała ochotę stanąć obok siebie i porządnie sobie przywalić. Zamiast tego wzięła głęboki, wyjątkowo nierówny oddech.
- Lepiej - przyznała, powoli odpuszczając złość. Nie, nieprawda, znowu, a może nadal, była na siebie zła, bo nie wiedziała, może powinna wszystko wykrzyczeć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Camille van Leer dnia Śro 19:36, 26 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Victoria Archibald
Administrator



Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 2134
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:51, 26 Sie 2015    Temat postu:

Jasne, może i ta cała sytuacja z Waltem odrobinę wpłynęła na jej obecne zachowanie, ale przecież Victoria miała momenty, w których bywała naprawdę słodziutka - rzecz jasna tylko przy osobach, które miały dla niej duże znaczenie. Włożywszy ciasteczko do ust automatycznie się uśmiechnęła, a potem zapiła je drinkiem, co zdecydowanie nie było dobrym posunięciem. Najgorsze, że zrobiła to całkowicie omyłkowo; po prostu potrzebowała czegoś do picia, a że jej whisky stała najbliżej... wyszło, jak wyszło.
- Zaniesiesz mnie do domu, jak będzie potrzeba, co? - zapytała, wbiwszy w Anthony'ego spojrzenie ciemnoniebieskich oczu. Trochę przesadzała; jeszcze nie było z nią aż tak źle, ale wiedziała, że nie podda się, dopóki nie padnie, dlatego musiała być pewna, że Anthony nie wybierze jako metody transportu deportacji. Już normalnie budziło to u niej mdłości, a co dopiero, kiedy była pijana. Na szczęście wspominała mu o tym już kilka razy, zawsze budząc tym w nim uczucie rozbawienia. - Wiesz, na co mam jeszcze ochotę? Na lody - powiedziała, dopiero po chwili parsknąwszy śmiechem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anthony Fradenburg




Dołączył: 29 Lis 2012
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:06, 26 Sie 2015    Temat postu:

- Już starczy tych zachcianek - odezwał się Anthony, kręcąc głową, ale na jego ustach pojawił się pobłażliwy uśmiech. - Nigdzie cię nie zaniosę, zostawię cię tutaj. Charles się przecież tobą zajmie, nie?
Odwrócił wzrok od Victorii, żeby spojrzeć na gospodarza, który właśnie zajmował się najlepszą przyjaciółką jego córki. Powstrzymał cisnący mu się na usta komentarz i, pamiętając, że Campbell przyznał się do udziału w trójkącie, postanowił jednak nie zostawiać tu Victorii.
- Gdzie oni wszyscy są? - odezwał się po chwili. - Myślisz, że Ruby już skończyła imprezę?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Augustus Pye




Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:13, 26 Sie 2015    Temat postu:

- Nie każdy musi mieć przecież silny łeb. Swoją drogą, ciekaw jestem, czy ta gra w ogóle jeszcze ruszy - powiedział Augustus, rozglądając się po wnętrzu. Większość tu zgromadzonych utworzyła parki (zresztą, oni z Jillian zrobili dokładnie to samo), co wcale nie było najlepszym posunięciem, bo wstępnym założeniem tego zgromadzenia była chęć integracji. Dopiero teraz Augustus zorientował się, że nie dwa, lecz trzy krzesła są puste, najwyraźniej ta wojna zebrała już swoje ofiary w postaci Ruby Jenkins. Włożywszy do ust odrobinę tiramisu, Augustus ponownie spojrzał na swoją kobietę, której ta przerwa na pewno dobrze zrobiła. Gdyby nie fakt, że się nią opiekował, zasugerowałby pewnie powrót do gry. Sam nie czuł jeszcze aż tak dużego wpływu alkoholu, żeby musiał przystopować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jillian Higgins




Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:24, 26 Sie 2015    Temat postu:

Jill zdążyła już zjeść swój deser i chyba faktycznie poczuła się trochę bardziej trzeźwa niż jeszcze przed chwilą. Ciągle miała w sobie mnóstwo energii i nie zamierzała odpuszczać gry. Przecież dopiero zaczęli się rozkręcać! Biorąc przykład z Augustusa, potoczyła wzrokiem po twarzach zgromadzonych osób i nawet zdołała się uśmiechnąć do Ryana, kiedy ich spojrzenia się spotkały.
- Dobra, ludzie - odezwała się podniesionym głosem. - Gramy dalej, najwyżej ominie ich parę kolejek. Kto teraz? Vicky?
No proszę, kto by pomyślał, że z panny Higgins taki wodzirej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ruby Jenkins




Dołączył: 17 Wrz 2012
Posty: 669
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:28, 26 Sie 2015    Temat postu:

Ruby nie musiała się przesadnie starać, żeby dosłyszeć każde słowo z wymiany zdań między Waltem, a Camille. Z pewną ulgą, a może zawodem? nie wiedziała, rozróżnianie emocji szło jej obecnie wyjątkowo słabo, stwierdziła, że w znajdującej się nieopodal kuchni nie dzieje się nic ciekawego. Może to jednak i dobrze - chyba niekoniecznie chciałaby być świadkiem tego, jak Camille rzuca w Walta nożami. Przez niewygodną, półsiedzącą pozycję zaczęły jej cierpnąć nogi, dlatego odruchowo machnęła ręką, chcąc znaleźć podpórkę, którą będzie mogła się wspomóc, żeby się podnieść. Niestety, Ruby wyjątkowo nie miała dzisiaj szczęścia; jej dłoń uderzyła w odłożoną przez nią fiolkę z eliksirem na kaca, która stłukła się na tysiące drobnych kawałków, robiąc nieznośny hałas.
- Kurwa mać, Reparo - syknęła, wściekła na siebie Ruby, a fiolka posłusznie powróciła do swoich poprzednich kształtów. Na nic się to jednak nie zdało - jej konspiracyjny plan właśnie chuj strzelił. A może jednak nie? w przypływie kolejnego natchnienia, Ruby szybko kliknęła przycisk spłukujący wodę i kaszlnęła dwukrotnie, co zabrzmiało cholernie sztucznie - w końcu słaba z niej była aktorka. - Spoko, żyję, wcale nie rzygam! - krzyknęła głośno, słysząc już za drzwiami toalety jakieś kroki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ruby Jenkins dnia Śro 18:31, 26 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leah Duncan




Dołączył: 24 Mar 2013
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:41, 26 Sie 2015    Temat postu:

- Dobry Ślizgon nie daje się złapać na oszustwie - skwitowała Leah, kończąc papierosa i gasząc go w szklance, którą Ruby zmieniła w popielniczkę. Uśmiechnęła się do Charlesa trochę kpiąco, tak po ślizgońsku, i skinęła głową. - Ale tak, byłam w Slytherinie. I zupełnie mnie nie dziwi, że ty też.
Przez chwilę mierzyła go uważnym spojrzeniem, w którym nie pozostała już ani odrobina wcześniejszego skrępowania. Jej uwagę odwróciło jednak czyjeś nawoływanie do kontynuowania zabawy. No dobra, skoro pozostali byli chętni, to Leah też mogła dalej grać. Najwyżej będzie rzygać, trudno. Sięgnęła po stojącą niedaleko napoczętą butelkę whisky i hojnie sobie polała. Jeśli i ona zacznie jej smakować, wtedy chyba powstanie problem.
- Dolać ci na kolejną rundę? - zapytała Charlesa, a w jej głosie można było się doszukać nieco uszczypliwości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Walter Knight




Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:52, 26 Sie 2015    Temat postu:

Usłyszawszy dobiegający zza ściany hałas, Walt spojrzał na Camille bez większego zrozumienia, ale zaraz potem głos Ruby wszystko rozjaśnił.
- Czekaj - mruknął, powstrzymując cisnący mu się na usta kpiący uśmiech. Wyszedł z kuchni i skierował kroki w stronę, jak mu się wydawało, łazienki. Zapukał kulturalnie w drzwi. - Żyjesz? Potrzebujesz pomocy?
Zachciało mu się nagle bawić w rycerza. Ruby zaprzeczyła, jakoby sobie sama nie radziła, więc po krótkiej chwili wahania Walt postanowił odpuścić. Przecież nie będzie jej się ładował do kibla.
- Dobra, jakby co, to się odezwij, tam w kuchni wszystko słychać.
Dopiero kiedy wrócił do Camille, uświadomił sobie, że to pewnie działa w obie strony i do Ruby też dociera każde wypowiedziane przez nich słowo. Może faktycznie nie rzygała, tylko przyszła podsłuchiwać?
- Na pewno wszystko gra? - odezwał się do Camille, która miała jakąś niewyraźną minę. - Wracamy tam czy źle się czujesz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Camille van Leer




Dołączył: 13 Cze 2012
Posty: 3488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:08, 26 Sie 2015    Temat postu:

Kiedy Camille została sama bardzo mocno musiała ze sobą walczyć. A w zasadzie z własną pamięcią, która podsuwała jej wpomnienia, już wspomnienia, sytuacji przy stole i jakimś złośliwym chochlikiem, który po kolei podsuwał jej myśli, nad którymi nie potrafiła zapanować.
Dlaczego nie mogła odpuścić? Przecież sama się na to zdecydowała.
- Odpuściłbyś sobie, gdybym się źle czuła? - zapytała nie do końca panując nad językiem. Nie powinna mu zarzucać takich rzeczy, zdawała sobie z tego sprawę, w końcu przyszedł tu za nią, jak wielce niezdarnie prawie rozwaliła sobie durny łeb. Ale to przez niego prawie go sobie rozwaliła. - Przed chwilą zachowywałeś się, jakbym nie istniała a teraz co? Czy to tylko formalność, żeby jak najszybciej wrócić? Bo świetnie się bawiłeś z tego co widziałam.
Tyle, jeżeli chodzi o opanowanie gniewu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Walter Knight




Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:17, 26 Sie 2015    Temat postu:

Słysząc słowa Camille, Walt momentalnie pożałował, że był aż tak dociekliwy i uparty w zadawaniu pytań. Nawet gdyby chciał, nie mógłby pomyśleć, że jego narzeczona żartuje; miała zbyt zacięty wyraz twarzy, a w jej głosie brzmiała wyraźna pretensja.
- Co? - wypowiedział na głos pierwszą myśl, która przyszła mu do głowy. - Chyba o to chodzi w imprezach, żeby się bawić. Oczekujesz, że będę cię cały wieczór trzymał za rękę i szeptał czułe słówka?
Nie był w stanie sobie przypomnieć sytuacji, w której zachowywał się, jakby Camille nie istniała. Do diabła, grali w grę alkoholową, czego ona chciała?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Camille van Leer




Dołączył: 13 Cze 2012
Posty: 3488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:35, 26 Sie 2015    Temat postu:

- Bo to przecież takie złe, nie? - prychnęła, pozwalając sobie na kpiący ton. Chyba trochę zabrzmiało to, jakby naprawdę tego oczekiwała, a nie do końca o to jej chodziło. Zupełnie nie o to jej chodziło. Zacisnęła pięści, mając nadzieję, że dzięki temu jakaś bardziej jasna myśl wypłynie na wierzch jej świadomości. - Wystarczyłoby, gdybyś tak starannie nie omijał mnie wzrokiem. Myślisz, że tego nie widziałam?
Nie pozostawiła wątpliwości, że chodziło jej o te ostatnie, a nawet kilka ostatnich wyznań w tej ich całej śmiesznej grze. Zrobił to z taką premedytacją, że nie mógł nawet udawać, że było inaczej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Walter Knight




Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:46, 26 Sie 2015    Temat postu:

Jasne, że mógł udawać, był przecież Walterem Knightem, mógł wszystko.
Pokręcił głową, patrząc na nią z niedowierzaniem. Jej słowa docierały do niego bardzo powoli - na tyle, że Camille mogła obserwować, jak w jego oczach stopniowo pojawia się złość.
- Co ty pieprzysz? - odezwał się po jakiejś minucie, nie odrywając od niej spojrzenia. - Pewnie gdybym cały czas na ciebie patrzył, to zarzuciłabyś mi, że cię prowokuję. Masz paranoję, Camille. Ta gra z założenia jest zabawna, dlaczego tak to komplikujesz?
Wziął głęboki oddech. I tak był z siebie dumny, bo formułował w miarę kulturalne i sensowne zdania. Już zapomniał, że Ruby za ścianą prawdopodobnie wszystko słyszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.cherietown.fora.pl Strona Główna -> Kamienice Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 37, 38, 39  Następny
Strona 20 z 39

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island