Forum www.cherietown.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Mieszkanie Jillian Higgins przy Gordon Street 17/7
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 29, 30, 31 ... 34, 35, 36  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.cherietown.fora.pl Strona Główna -> Kamienice / Kamienica przy Gordon Street 17
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jillian Higgins




Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:13, 08 Kwi 2013    Temat postu:

Czajnik zaczął głośno gwizdać, informując o zakończonym procederze gotowania wody, ale Jillian go nie słyszała; w ogóle do niej nie docierał. Ciągle próbowała przetrawić ostatnie słowa Ryana, wpatrując się w niego szeroko otwartymi oczami. Czuła buzujące w niej emocje, ale za cholerę nie była w stanie ich wszystkich rozróżnić.
- Sama tego nie zrobię - powiedziała nadspodziewanie spokojnie. - Mam wrażenie, jakbyśmy byli małżeństwem z dziesięcioletnim stażem i właśnie przeżywali jakiś pieprzony kryzys. Nie wiem, skąd to skojarzenie, przecież nigdy nie powiedziałeś mi nawet, że mnie kochasz.
Głos wyraźnie jej zadrżał przy wypowiadaniu ostatniego słowa. Czy to źle, że potrzebowała tych głupich zapewnień, że jest dla niego ważna, bo w przypadku ich braku zwyczajnie w to wątpiła? A nieustanna nieobecność Ryana wcale w tym nie pomagała.
- Nie musisz mnie od razu zalewać falą miłosnych wyznań - odezwała się po krótkiej pauzie na zaczerpnięcie oddechu. Ryan mógł sobie być rewelacyjnym aktorem, ale ona wyraźnie widziała, że coś w nim drgnęło, pomimo że jego twarz pozostawała nieprzenikniona. - Chcę wiedzieć, że ci na mnie zależy. Jeśli rzeczywiście tak jest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ryan Collins




Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:40, 08 Kwi 2013    Temat postu:

Ryan przez chwilę patrzył się na Jillian staranie ukrywając zdziwienie. Najwyraźniej dał jej poważne powody do wątpliwości i jedyną osobą, do której mógł mieć o to pretensje był on sam. A niby taki dojrzały i odpowiedzialny facet...
Wstał ze swojego miejsca i stanął na przeciwko Jillian. Chwycił jej dłonie w swoje i przez parę sekund gładził kciukiem jej gładką skórę.
- Oczywiście, że mi zależy - powiedział z przekonaniem.
Nie zwykł rzucać słów na wiatr. Nie chciał mówić czegoś, czego nie był pewny. Ale ta dziewczyna naprawdę wiele znaczyła w jego życiu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jillian Higgins




Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:46, 08 Kwi 2013    Temat postu:

Jill zacisnęła powieki, mając wrażenie, że zaraz się rozpłacze z bezsilności. Naprawdę przestała już wierzyć Ryanowi, chociaż przecież nie dał jej żadnego wyraźnego powodu, żeby straciła do niego zaufanie. Cały czas chodziło wyłącznie o to, że jego obecność w jej życiu wydawała się epizodyczna.
Dopiero po chwili dotarło do niej, że czajnik cały czas piszczy, więc, nie mówiąc ani słowa, wyswobodziła ręce z uścisku dużych dłoni Ryana i odwróciła się, żeby zrobić herbatę.
Ktoś chyba powinien był ostrzec Ryana, w co się pakuje, zanim jeszcze zaczęło mu zależeć na Jillian. Teraz chyba było już trochę za późno i biedak sam musiał się uporać z reakcjami swojej, hm, dziewczyny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ryan Collins




Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:11, 09 Kwi 2013    Temat postu:

No tak, małe ostrzeżenie byłoby w porządku. A teraz to faktycznie jest za późno. Nie ma ktoś może instrukcji obsługi do Jillian? Kobiety z natury są skomplikowane, a ta tutaj ma tę cechę mocno spotęgowaną.
Ryan złapał Jill za ramiona i odwrócił ją w swoją stronę. Nie był to mocny uścisk, ale wystarczył, żeby powstrzymać ją od ucieczki.
- Nawaliłem, okej? - ocenił autokrytycznie. - Przepraszam.
Naprawdę było mu przykro. Wiedział, że sprawił tej dziewczynie przykrość i to go bolało najbardziej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jillian Higgins




Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:00, 09 Kwi 2013    Temat postu:

Obawiam się, że nie istnieje coś takiego jak instrukcja obsługi Jillian Higgins. Instrukcje obsługi pisze się do urządzeń, które w określonej sytuacji wykazują skłonności do stałych zachowań, u tej dziewczyny to się zdecydowanie nie sprawdzało. Jej reakcje zależały od zbyt wielu zmiennych, żeby można było je zebrać w jednej ulotce.
Jill patrzyła na Ryana z dołu, mocno zadzierając głowę, żeby mieć dobry widok na jego twarz. Ostatnio kompletnie nie radziła sobie z własnymi uczuciami, którymi go darzyła. Czy można kogoś jednocześnie uwielbiać i nie cierpieć?
- Okej - powiedziała po chwili cicho. - Nawaliłeś. Przepraszasz. Przytul mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ryan Collins




Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:09, 09 Kwi 2013    Temat postu:

Cóż innego pozostało mu zrobić? Objął ją, przyciskając do siebie jak najmocniej. Była maleńka. Prawą dłoń ułożył na jej włosach i zaczął ją delikatnie gładzić po głowie. Dobrze było mieć ją przy sobie.
- Opowiesz mi, co się ostatnio działo? - poprosił ją po kilku minutach milczenia, nie wypuszczając jej ze swoich ramion. Wcale nie chciał je puszczać. Kto by tam przejmował się tym, że herbata stoi i stygnie.
Właściwie to nawet nie wiedział, czy w czymś jej nie przeszkodził. No trudno, najwyżej mu powie, żeby spadał na drzewo, bo teraz nie ma dla niego czasu. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jillian Higgins




Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:15, 10 Kwi 2013    Temat postu:

Wtulając twarz w klatkę piersiową Ryana, Jill w pewnym momencie odniosła wrażenie, że coś w niej pękło. Nie czuła się w jego ramionach tak dobrze, tak bezpiecznie jak kiedyś. Miała do niego ogromny żal, być może nawet większy niż powinna; jego wieczna nieobecność urosła w jej mniemaniu do rangi katastrofy. Samą siebie też winiła za to, że pozwoliła mu uciec tak daleko. I wydawało jej się, że naprawienie tego wszystkiego będzie bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe.
Chciało jej się płakać. Nie odsunęła się do Ryana tylko dlatego, że w tej konfiguracji nie widział jej twarzy. Nie umiała przecież ukrywać emocji. Nie wiedziała, ile czasu minęło, ale ze swego rodzaju letargu wyrwał ją głos Ryana, tak cudownie głęboki i ciepły. Podniosła głowę.
- Opowiem. Chodź, herbata stygnie.
Oderwała się wreszcie od niego, chociaż wydawało jej się to strasznie nienaturalne. Policzki jej płonęły, ale akurat nad tym zupełnie nie potrafiła zapanować. Przyłożyła do nich lodowate dłonie i przez chwilę tak stała, nie bardzo wiedząc, jak się zachować. Wreszcie pokonała tych parę kroków, które dzieliły ją od blatu, na którym stały kubki z herbatą. Przeniosła je na stół, przy okazji przy nim siadając.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ryan Collins




Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:08, 10 Kwi 2013    Temat postu:

Ryan dosiadł się niedługo po niej. Miał wrażenie, że Jillian nie czuje się przy nim specjalnie komfortowo, ale nie powinno go to dziwić - w końcu bardzo dawno się nie widzieli. Do jego głowy uderzyła świadomość, że nie tylko on jest winny tej sytuacji. Jasne, to mężczyzna powinien zabiegać o względy kobiety, ale nie żyjemy przecież w średniowieczu. Nie odzywał się, ale ona również. Ale to przecież nie pora roztrząsać, kto popełnił większy błąd. Teraz trzeba to naprawić, a zrobić to mogę tylko we dwoje.
Złapał swój kubek i wypił łyk herbaty. Jillian nadal milczała, więc posłał jej zachęcające spojrzenie. Naprawdę był ciekaw, co go ominęło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jillian Higgins




Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:38, 10 Kwi 2013    Temat postu:

Powód, dla którego Jill nie odzywała się do Ryana, był bardzo prozaiczny: założyła, że skoro on nie szuka kontaktu, ona nie powinna próbować nawiązać go jako pierwsza. Coraz częściej nawiedzały ją myśli, że przestało mu zależeć, ale zamiast z nim porozmawiać, postanowiła czekać na krok z jego strony. Jej taktyka być może była średnio słuszna, ale odniosła jakiś skutek: w końcu Ryan był tutaj, przy niej.
- Chciałabym mieszkać w Rosji - odezwała się na dobry początek, a w jej głosie zabrzmiały tęskne nuty. - Naprawdę. To, co wyprawia się tam ze sztuką, przechodzi ludzkie pojęcie. Poznałam całe mnóstwo niesamowicie inspirujących artystów i przez chwilę myślałam o tym, żeby nie wracać.
Zamilkła, ciekawa reakcji Ryana na te rewelacje. Chyba trochę go prowokowała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ryan Collins




Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:47, 10 Kwi 2013    Temat postu:

Ryan przez chwilę myślał, że powiedziała to w kategoriach żartu, ale dość szybko sobie uzmysłowił, że tak nie jest.
- Naprawdę chciałabyś zostawić to, co masz tutaj? - zapytał. Jakoś mu się nie chciało wierzyć, że Jillian mogłaby opuścić ludzi, na których jej zależało (w tym jego, tak sądził), tak na dobre. Chociaż po tej dziewczynie można spodziewać się można naprawdę wszystkiego. - Nie pozwoliłbym ci tam zostać.
Przecież Rosja to drugi koniec świata! No jasne, nie zatrzymałby jej w Cherietown siłą, ale spróbowałby chociaż wyperswadować jej ten pomysł. Jakoś nie potrafił wyobrazić sobie tego miasteczka bez niej. Chyba tylko ona go tu teraz trzymała,mimo wszystko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jillian Higgins




Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:17, 11 Kwi 2013    Temat postu:

Jillian spojrzała na Ryana z ukosa, przygryzając dolną wargę.
- Nie? A co byś zrobił, żeby skłonić mnie do powrotu? - To tylko czysto hipotetyczne rozważania, pamiętajmy o tym. - Powiedz mi, co twoim zdaniem bym zostawiła? Co tak naprawdę tutaj mam? Największą wartością tego miasta są ludzie. Ale przecież nie ma ludzi niezastąpionych.
No dobrze, był jeden niezastąpiony człowiek i tym człowiekiem był Scotty. Ale on byłby skłonny poświęcić własne dobro i wygodę (bo przecież zawsze miał ją pod ręką, a gdyby wyjechała na stałe, sprawa trochę by się skomplikowała) dla szczęścia swojej kuzynki. I z całą pewnością odwiedzałby ją na tyle często, żeby nawet nie zdążyła zatęsknić.
Jillian objęła dłońmi kubek z herbatą, która już wcale nie była gorąca, i podniosła go do ust, upijając łyk. Wraz z nadejściem wiosny pewnie przestanie pić herbatę i weźmie się za coś bardziej orzeźwiającego. Może nie tylko to powinna zmienić?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ryan Collins




Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:33, 11 Kwi 2013    Temat postu:

Przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią, w końcu wzruszył ramionami.
- Nie wiem, ja lubię to miasto - powiedział szczerze. Najbardziej za tę magiczną atmosferę, którą odczuwa się tym silniej, im dłużej się tu mieszkało. W dużych miastach to zanika, cały czarodziejski klimat jest przytłumiony wszystkimi mugolskimi wynalazkami. Nie było w tym absolutnie nic złego, ale fajnie czasem poczuć, że jest coś, co wyróżnia nas spośród tłumu innych ludzi. Ryan w życiu cenił sobie właśnie magię, ale Jillian przecież była artystką - dla niej pewnie malarstwo miało większą wartość. - Znalazł bym sposób, żeby cię skłonić do powrotu. Mam swoje sztuczki, których zdradzić ci nie mogę.
Posłał w jej stronę nieprzeniknione spojrzenie. Z takim opanowaniem mógłby grać w pokera, serio. Okantowałby wszystkich.
Sięgnął po swój kubek i upił kolejny łyk.
- Moja matka pochodziła z Cherietown - podzielił się nagle tą informacją. Samo mu się wyrwało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jillian Higgins




Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:54, 12 Kwi 2013    Temat postu:

Ryanowe opanowanie mogło być zaletą podczas gry w pokera, ale Jillian powoli zaczynała mieć po dziurki w nosie tej jego cechy. Potrzebowała, żeby działał, a nie tylko mówił. Nie przyszło jej do głowy, że on może nie być tego świadomy.
- Twoja matka? - powtórzyła, momentalnie zapominając o jego enigmatycznej odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie. Sytuację, w której jeden, jedyny raz mówił jej o swoich rodziców, pamiętała tak wyraźnie, jakby miała miejsce wczoraj. Uśmiechnęła się lekko. - Moja też.
Powiedziała to tylko po to, żeby nie milczeć; nie miała zielonego pojęcia, czy Ryan chce ciągnąć ten temat, czy tylko mu się wyrwało, dlatego zostawiła mu otwartą furtkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ryan Collins




Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:09, 14 Kwi 2013    Temat postu:

Sam nie wiedział, czy chce kontynuować ten temat. Najchętniej zapiłby go palącym smakiem alkoholu, ale zdawał sobie sprawę, że to nie najlepszy pomysł.
- Właściwie dlatego przyjechałem do Cherietown - powiedział, nie nadając swojej wypowiedzi żadnego sensu. - Chciałem się dowiedzieć czegoś więcej, poznać historię. Mam trochę informacji, ale nie wiem, czy chcę to dalej drążyć. Może lepiej jest tak, jak jest.
Patrzył na Jillian, a jakby jej nie widział. Nie czuł się pewnie w tym temacie i chyba trochę udawał, że nic go to nie obchodzi. No bo i czemu by miało? To niczego nie odmieni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jillian Higgins




Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:23, 15 Kwi 2013    Temat postu:

To było coś nowego. Ryan bardzo rzadko mówił o tym, co czuje; Jill nawet momentami odnosiła wrażenie, że zupełnie nic o nim nie wie. Mogła próbować budować jego portret psychologiczny na podstawie jego wypowiedzi i zachowań, ale bez opinii samego Ryana nie byłby on kompletny. Chyba weszli na dość grząski grunt, a ona nadal nie wiedziała, czy on oczekuje porady, czy jedynie wysłuchania.
- Myślę, że dobrze jest znać historię swojej rodziny - powiedziała ostrożnie, nie odrywając wzroku od jego trochę nieobecnych oczu. - Grzebanie w przeszłości zawsze wiąże się z pewnym ryzykiem poznania niekoniecznie... - Zawahała się, szukając odpowiedniego określenia - ...chlubnych faktów, ale to już się stało i nie zmienisz tego, choćbyś chciał. Skoro to jest dla ciebie ważne, to nie powinieneś rezygnować.
Jak to się stało, że poruszyli ten temat?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.cherietown.fora.pl Strona Główna -> Kamienice / Kamienica przy Gordon Street 17 Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 29, 30, 31 ... 34, 35, 36  Następny
Strona 30 z 36

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island