Forum www.cherietown.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Mieszkanie Jillian Higgins przy Gordon Street 17/7
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 34, 35, 36  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.cherietown.fora.pl Strona Główna -> Kamienice / Kamienica przy Gordon Street 17
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ryan Collins




Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:57, 19 Wrz 2012    Temat postu:

Chciał jej powiedzieć, że nie musi się, tego, ubierać, ale nie zdążył, bo za szybko zniknęła. Pokręcił głową, uśmiechając się z niedowierzaniem. Ściągnął kurtkę i buty, żeby nie brudzić pannie Higgins w domu i poszedł do kuchni. Odnalazł jakieś kubki i wstawił wodę w czajniku. Z wyborem herbaty postanowił poczekać aż wróci gospodyni. Z tego za zauważył, zwykle pijała cynamonową, ale może dziś będzie miała ochotę na coś innego. On sam napiłby się jakiejś... niekoniecznie wyszukanej. Cytrynowej, na przykład. Albo zwykłej z cytryną.
Usiadł przy stole i czekał, aż Jill do niego wróci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jillian Higgins




Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:10, 19 Wrz 2012    Temat postu:

Jill spędziła jakieś dwie minuty na wpatrywaniu się niewidzącym wzrokiem we wnętrze własnej szafy, zupełnie jakby nie znała go na pamięć. Od kiedy to zależało jej, żeby robić wrażenie ubiorem? Ach, tak, odkąd poznała Ryana.
Wciągnęła na tyłek najzwyklejsze w świecie dżinsy, a na biustonosz nałożyła jasnoniebieską koszulową bluzkę z długim rękawem. Nawet kiedy była zapięta, jej dekolt i tak prezentował się imponująco, a Jillian jeszcze zostawiła rozpięty najwyższy guzik. Szkoła Victorii. Poprawiła makijaż, rozczesała mokre włosy, podwinęła rękawy i wróciła do Ryana.
- Przepraszam - odezwała się, patrząc na niego z uśmiechem. - Co pijesz? Ja dzisiaj wybieram... owoce leśne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ryan Collins




Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:27, 19 Wrz 2012    Temat postu:

Zaśmiał się. Czyli miał rację.
- Ja dziś coś cytrynowego - oznajmił z uśmiechem.
Jill kiwnęła głową, a on zaczął się w nią wpatrywać. Lubił na nią patrzeć.
- W tym szlafroku było ci bardzo do twarzy - podzielił się z nią swoim zdaniem. - Ale tak też jest nieźle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jillian Higgins




Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:36, 19 Wrz 2012    Temat postu:

Jeżeli ktoś wynajdzie sposób na powstrzymanie wstydliwego rumieńca i zechce się podzielić nim ze światem, Jillian Higgins go uściska i będzie mu rzucała płatki kwiatów do stóp. Ale może nie tych kwiatów do Ryana, bo one były zbyt ładne i całkiem nieźle się prezentowały w wysokim wazonie stojącym na toaletce w sypialni Jill.
Nie znając sposobu na walkę ze wstydem, zaczerwieniła się, czując gorąco wpływające na policzki. Chciała jakoś skomentować ten komplement, ale zabrakło jej słów, więc tylko odwróciła się tyłem do Ryana i zajęła przyrządzaniem herbaty. Drżały jej ręce.
Dzieciak, zarzuciła sobie w myślach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ryan Collins




Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:59, 19 Wrz 2012    Temat postu:

To jej zawstydzenie było tak niesamowicie urocze, że nie mógł powstrzymać uśmiechu. A Jillian tak drżały ręce, że przewróciła kubek, próbując wrzucić do niego torebkę z herbatą. Niewiele myśląc wstał od stołu i stanął za plecami tej niewielkiej osóbki. Naprawdę była niewielka, Czubkiem głowy sięgała u do brody. Złapał jej dłonie w swoje i pokierował nimi tak, że wszystkie torebki trafiły do odpowiednich kubków. Czajnik kliknął, a Ryan, nie odsuwając się na milimetr, sięgnął po niego i zalał herbaty wodą. A później odstawił czajnik.
- I gotowe - odezwał się jak gdyby nigdy nic, siadając z powrotem przy stole.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jillian Higgins




Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:05, 19 Wrz 2012    Temat postu:

Nawet nie była w stanie się oburzyć, bo zaparło jej dech w piersi, kiedy Ryan jej dotknął. O rany, naprawdę powinna coś ze sobą zrobić, żeby nie reagować na niego w ten sposób. Ciekawe, czy Victoria zna jakieś rozwiązanie tej kwestii.
- Naprawdę sama umiem zrobić herbatę - odezwała się Jill z lekkim wyrzutem, podnosząc kubki z blatu i ostrożnie przenosząc je na stół.
Przypomniała sobie o cieście, które zrobiła w zasadzie z myślą o tym, żeby poczęstować Ryana, a koniec końców nie zdążyła. Westchnęła cicho i usiadła naprzeciwko niego.
- No to opowiadaj, co słychać w wielkim świecie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ryan Collins




Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:17, 19 Wrz 2012    Temat postu:

Ależ on nie wątpił w to, że Jill potrafiła zrobić herbatę. Ale czy coś złego było w tym, że chciał jej pomóc? Kobiety tak marudzą, że faceci nic nie robią w domu...
Przyciągnął do siebie kubek ze swoją herbatą.
- Bez zmian. Ciągle ktoś się rozwodzić, ktoś kogoś oskarża, ktoś próbuje coś wyłudzić, a ktoś się wymigać. - Uśmiechnął się do niej. - Jakoś nic ciekawego nie chce się ostatnio zdarzyć.
Przydałaby mu się jakaś porządna, trudna sprawa, naprawdę. W prawdzie niemal na jego oczach zamordowano kobietę, ale w tej sprawie ciągle nie było żadnych nowości. Poza tym, i tak niewiele miałby do roboty w tej kwestii.
- A co u ciebie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jillian Higgins




Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:23, 19 Wrz 2012    Temat postu:

Jillian zignorowała pytanie Ryana, bo za bardzo się skupiła na jego ostatniej wypowiedzi. Naprawdę uważał, że nic ciekawego się nie dzieje?
- No wiesz, ja nadal jestem poruszona - Tak, to chyba odpowiednie słowo - tym zabójstwem na przyjęciu u Victorii.
Poczuła coś na kształt wyrzutów sumienia - w ostatnich dniach nawet się nie zainteresowała, jak panna Archibald sobie z tym wszystkim radzi. Owszem, spędziła z nią trochę czasu, czyhając na inne, poza wstrząśnieniem mózgu, objawy szoku, ale Victoria szybko zapewniła, że nic jej nie jest i wygoniła Jill do domu. Nie chciała się narzucać, ale w tej sytuacji to byłoby chyba nawet wskazane.
- Może coś wiesz na ten temat? Kto zabił jej siostrę? Albo chociaż dlaczego?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ryan Collins




Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:42, 19 Wrz 2012    Temat postu:

Tak, to zabójstwo to zdecydowanie była ogromna tragedia, ale w tej kwestii wszystko stanęło w miejscu. Przynajmniej on odniósł takie wrażenie. A nie lubił, kiedy nie może nic zrobić.
Wzruszył ramionami.
- Nie mam zielonego pojęcia. - Ani czerwonego. Ani niebieskiego. Żadnego. - Ale kiedy tylko coś się wyjaśni, to na pewno nam o tym powiedzą.
Rzucił Jillian zaniepokojone spojrzenie. Wyglądała na zmartwioną.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jillian Higgins




Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:48, 19 Wrz 2012    Temat postu:

Jillian przysunęła do siebie kubek, mając nadzieję, że herbata wystygła już na tyle, żeby mogła bezpiecznie się jej napić. Na razie jednak skupiła się tylko na ogrzaniu rąk o ciepłą porcelanę. Przygryzła wargę, patrząc na Ryana.
- Najbardziej martwię się o Victorię - wyznała. - Ktoś, kto jej nie zna, mógłby pomyśleć, że jest twardą babką, ale ona w rzeczywistości jest naprawdę wrażliwa. Nie o wszystkim mówi, mnóstwo emocji po prostu w sobie dusi... Boję się, że ona przez to wszystko zupełnie się rozsypie.
Upiła wreszcie łyk herbaty, o dziwo nie parząc sobie ani ust, ani języka. Spojrzała ponownie na Ryana i spróbowała się uśmiechnąć. On miał w sobie coś takiego, co nie pozwalało jej się zbyt długo smucić.
- Bardzo się cieszę, że cię widzę - ośmieliła się powiedzieć. - Tęskniłam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ryan Collins




Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:00, 19 Wrz 2012    Temat postu:

A to komplement, no no. Uśmiechnął się. Czy on się nie za często uśmiechał?
- Też tęskniłem. - No, teraz mógł się spokojnie napawać zarumienionymi policzkami panny Higgins. Lubił te rumieńce. Dużo w niej lubił. Naprawdę. Napił się swojej herbaty. - Powinnaś ją odwiedzić, jeśli się tak martwić.
Ryan Collins, mistrz dobrej rady.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jillian Higgins




Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:10, 19 Wrz 2012    Temat postu:

Nie można się zbyt często uśmiechać! Jakby to w ogóle wyglądało, gdyby ktoś wprowadził limit uśmiechów?
Jillian skinęła głową, obiecując sobie, że w najbliższym czasie wpadnie do Victorii zapytać, co u niej słychać. I nie zadowoli się żadnymi półsłówkami, będzie z nią siedziała, póki nie uda jej się rozweselić tej biednej dziewczyny. To była jedna z niewielu dobrych stron nieposiadania rodziny: pannie Higgins przynajmniej nie groziło zbytnie cierpienie, jeśli zmarłby jej ojciec czy matka. Nie kochali jej, więc ona nie czuła się w obowiązku czuć do nich coś więcej niż ogromny żal. No dobrze, może Vicky nie była specjalnie zżyta z siostrą i dość mocno się kłóciły, ale ona, Jill, też przecież wiecznie się sprzeczała ze Scottem, a jednak chyba by umarła, gdyby go straciła.
- Ostatnio mam wrażenie, że wszystko wymyka się spod kontroli - powiedziała nagle, właściwie bardziej do siebie niż do Ryana. Ciągle była zamyślona i nawet nie podniosła głowy, żeby na niego spojrzeć. - Śmierć bliskiej osoby musi być straszna, prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ryan Collins




Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:45, 19 Wrz 2012    Temat postu:

Collins chyba nie miał prawa wypowiadać się na temat śmierci bliskich osób. W swoim życiu nie stracił w ten sposób nikogo, to byłby dla niego ważny. Poza rodzicami, ale był za mały, żeby ich pamiętać, a co dopiero mówić o bólu, jaki pozostawia po sobie śmierć. Bo tęsknić za kimś, kto nie żyje to zupełnie coś innego, niż przeżywać jego śmierć.
- Pewnie tak - odpowiedział z jakąś dziwną nutą w głosie. Ale własne myśli odstawił na bok. Skupił się na Jillian. Nie podobało mu się, że jest taka smutna. Wyciągnął zachęcająco ramię w jej stronę. - Chodź do mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jillian Higgins




Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:55, 19 Wrz 2012    Temat postu:

Jill podniosła wzrok i przez chwilę patrzyła na Ryana z wahaniem, wreszcie jednak podniosła się ze swojego krzesła, trzema krokami pokonała dzielącą ich odległość i z pewną dozą nieśmiałości usadowiła się bokiem na kolanach pana Collinsa. Pozwoliła, żeby ją objął, a sama położyła głowę na jego ramieniu.
Spłynęła na nią fala ciepła, a wszystkie nieprzyjemne myśli uleciały gdzieś w dal. Napawając się zapachem Ryana, Jill pomyślała, że jego też za nic w świecie nie chciałaby stracić, chociaż właściwie, tak na dobrą sprawę, wcale go nie miała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ryan Collins




Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 0:11, 20 Wrz 2012    Temat postu:

Fajnie było trzymać ją sobie na kolanach, obejmować i czuć zapach jej włosów. Wydawała się teraz taka krucha i delikatna, że najdrobniejsze nieszczęście mogłoby zrobić jej krzywdę. Ale to była Gryfonka, nie? Nie z jedną przeciwnością losu da sobie radę. Tylko po co miał ją narażać, skoro może ją chronić?
Przycisnął usta do czubka jej głowy.
- Wszystko będzie dobrze - zapewnił, nie odrywając warg od jej jeszcze wilgotnych włosów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.cherietown.fora.pl Strona Główna -> Kamienice / Kamienica przy Gordon Street 17 Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 34, 35, 36  Następny
Strona 17 z 36

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island