Mieszkanie Ruby Jenkins, Gordon Street 17/9

Donnie Blackwood

Ta błoga i szczęśliwa Ruby to był idealny obrazek. Zbyt idealny. Nie powinien należeć do niego. Czuł się trochę jak oszust przywłaszczający sobie czyjeś życie.
Wziął kolejny chips zanurzając go w sosie serowym i wsadził sobie do ust. Był idealny. Po raz kolejny.
- Plan jest w porządku. Nie wiem tylko czy w trakcie wykonywanie nie zasnę, ale ufam, że mi pomożesz. - Tak, notorycznie zmęczony też był. Szczególnie, że jak Ruby zdążyła zauważyć nie sypiał za wiele i za często. Przesunął dłonią po jej udzie, lekko i nie za wysoko.

Ruby Jenkins

Ruby odsłoniła swoje białe zęby w uśmiechu, a potem sięgnęła po kolejną porcję nachosów, bo ich ilość zaczęła maleć w zastraszającym tempie.
- Zrobię co w mojej mocy - powiedziała, kładąc głowę na jego ramieniu i wsadziła chipsy do ust, babrając sobie przy tym koszulkę sosem. - Jasna cholera, moja niezdarność jest zatrważająca - stwierdziła, śmiesznie krzywiąc twarz.
Ruby wiele brakowało do ideału, tylko Donnie po prostu o tym nie wiedział. Jak większość ludzi w tym miasteczku i jej życiorys miał na sobie sporo rys. Ale nie chciała od razu odsłaniać wszystkich kart, to byłoby bezsensowne.

Donnie Blackwood

Bo nachosy były dobre, a Donnie głodny. Powinna być zadowolona.
Kiedy poplamiła się tym sosem zaśmiał się wesoło. To był pierwszy taki jego śmiech tego dnia.
- Zatrważająca. Nie martw się, zaraz i tak ściągnę z ciebie tę bluzkę. - Stwierdził i sięgnął po swoją whisky. Napił się jej, czując przyjemne pieczenie w gardle. Tak, to było to na co liczył.
- Jestem okropny, nie? Przychodzę zjem, powykorzystuję cię i sobie idę. - Stwierdził przyglądając się jej. Cóż, taka była prawda. - Następnym razem to ja gotuję. - Powiedział poważnie wsuwając rękę pod jej bluzkę, żeby dotknąć jej skóry.

Ruby Jenkins

- Jak widać, nisko zawiesiłam ci poprzeczkę - zauważyła Ruby, uśmiechając się pod wpływem jego dotyku. Ona co prawda nigdy nie odbierała tego w taki sposób i miała szczerą nadzieję, że Donnie mówi o tym w kategorii żartu. - Od teraz musisz zacząć starać się bardziej. Strategiem to ty nie jesteś, inaczej dalej bym ci na to pozwalała - zauważyła ze śmiechem, patrząc mu w oczy. Wplotła dłonie w jego włosy, dotykając go z nieukrywaną przyjemnością.

Donnie Blackwood

Donnie oczywiście mówił o tym z uśmiechem i żartując. Podkreślał tylko, że Ruby była dla niego zbyt dobra. Ostrzegał ją. Nie powinna mu tak ufać.
- Starać? Eee. Wolę cię przekonać w inny sposób. - Dotknął ustami jej obojczyka, obserwując skórę szyi. - Zagoiły się. - Zaśmiał się patrząc na znikające już czerwone ślady po ugryzieniach. Jego dłonie na dobre zadomowiły się pod jej bluzką, gładząc jej plecy. Po chwili pocałował mocno jej usta, czując smak nachosów i przygryzł jej wargę.

Ruby Jenkins

Ruby po prostu była zbyt ufna; kiedy Donnie traktował ją w taki sposób, jak teraz, nie sądziła, że przydałoby się poddawać jego zachowania jakimś próbom. To była chyba sztandarowa cecha Gryfonów - byli stanowczo zbyt naiwni.
Ruby roześmiała się wprost w jego usta, oddając pocałunek z pasją. Donnie pachniał tak przyjemnie i znajomo, że natychmiast pobudziło to jej zmysły, nie przeszkadzała jej nawet przebijająca się przez tę kompozycję woń whisky. Odnalazła guziki od jego koszuli i leniwie, może nawet trochę od niechcenia, zaczęła rozpinać jeden po drugim. Wcale nie chciała niczego przyspieszać, tak było perfekcyjnie.

Donnie Blackwood

Donnie nie negował tego, że było perfekcyjnie, ale raczej dlatego, że ciało Ruby było tak niesamowicie smakowite. Nie miał zamiaru przestać go próbować. Była idealnym sposobem na zapomnienie.
- Powinnaś być zakazana. - Stwierdził w jej usta zanim ściągnął z niej bluzkę. Przywarł ustami do jej szyi, leniwie przesuwając się po niej, a jego dłonie dotykały właśnie jej brzucha. Najbardziej mu się podobało to jak Ruby prosiła o więcej swoimi jękami. To brzmiało w jej ustach tak niesamowicie, że chciał znów do tego doprowadzić.

Ruby Jenkins

[ej ja nie wiem co Wy macie z tym, że moje bohaterki powinny być zakazane Wide grin

]

Ruby po prostu lubiła to, kiedy dotykał ją w taki sposób. Nie miała wysokiego poczucia własnej wartości, nieszczególnie emanowała seksapilem, a na pewno nie robiła tego świadomie. Być może dopiero odkrywała swoje liczne zalety i uczyła się akceptacji. Tak, akceptacja była niesamowicie istotna.
Jej dłoń rozpoczęła powolną wędrówkę w dół jego naprawdę ładnie zarysowanej klatki piersiowej, które popierała westchnieniami pełnymi aprobaty. Donnie doprowadzał ją do szaleństwa tą wybuchową mieszanką grzecznego chłopca i niesamowicie seksownego uwodziciela, jakim stawał się, kiedy uprawiali seks. Może zachwycało ją to, że jest tak szalenie nieprzewidywalny w tym, co robił?

Donnie Blackwood

Jakoś tak. Wide grin

Gryfon szalenie nieprzewidywalny? Chyba uczył się od złych ślizgonów. Ale to było całkiem fajne. Bo bycie grzecznym chłopcem w łóżku było nudne. Stopniowanie napięcia tak by doprowadzić ją do szaleństwa podobało mu się i to bardzo.
Rozpiął jej stanik pozwalając by ramiączka ześlizgnęły się z jej ramion. Przypomniał sobie, że siedzi na krześle w kuchni. Każde miejsce było dobre, kuchnia też, jak widać. Dotknął jej piersi, ogrzewając jej ciepłem swych dłoni i pocałował znów jej usta.

Ruby Jenkins

[noale one nic takiego nie robią Wide grin

]

No właśnie, każde miejsce jest dobre do tego, żeby uprawiać w nim seks. No, może poza, hm, trumną? Przez ciało Ruby przeszedł dreszcz, gdy tylko Donnie dotknął jej piersi. Podobało jej się to, że wszystko dzieje się w swoim tempie. Nachyliła się, żeby znów go pocałować, łaskocząc jego nagą klatkę piersiową swoimi włosami, które jak zwykle miała rozpuszczone. Powoli, patrząc mu w oczy, sięgnęła do jego rozporka i uporała się ze spodniami, które już po chwili znalazły swoje miejsce na podłodze, a potem ponownie usiadła na nim okrakiem, z dużą czułością gładząc jego policzek.

Donnie Blackwood

Hm, miejsce było w porządku, ale sypialnia dawała chyba większe możliwości. Donnie bez pytania wziął ją na ręce i zaniósł do niej. Położył ją na łóżku.
- Tak będzie wygodniej. - Stwierdził zanim zjechał znów ustami na jej szyję, później obojczyki, mostek, zahaczając o piersi i na brzuch. Jedną ręką rozpiął jej spodnie, żeby je z niej ściągnąć, ale bez bielizny. Całował długo jej brzuch, a później schodził co raz niżej gładząc wnętrze jej ud. W końcu zsunął z niej majtki łaskocząc oddechem dół jej brzucha. Ruby jęknęła prężąc się kiedy jej dotknął. Nie przestając jej pieścić wrócił do jej spragnionych ust.

Ruby Jenkins

No bo przecież ją torturował! Co prawda była to niesamowicie słodka forma katorgi, ale mimo wszystko nie mogła powstrzymać jęków i drżenia całego ciała, kiedy Donnie przedłużał rozpoczęcie docelowego punktu spektaklu. Przysunęła go jeszcze bliżej siebie, zręcznie pozbawiając go bokserek i westchnęła przeciągle wprost w jego usta, czując na sobie dotyk jego dłoni. On naprawdę dobrze wiedział, jak sprawiać kobiecie prawdziwą przyjemność.

Donnie Blackwood

Wiedział i korzystał z tego faktu. Całował ją mocno, ale nie zamykał oczu. Wolał obserwować jej reakcje. Prosiła o jego dotyk, tymi jękami więc zlitował się i zawładnął nią całkowicie wchodząc w nią jednym pchnięciem. Z jej ust wyrwał się cichy krzyk. Położył sobie jej nogi tuż powyżej bioder i złapał jej pośladki unosząc je nieco do góry. Poruszał się w niej szybko i bez zahamowań.

Ruby Jenkins

Ruby zacisnęła powieki czując ogarniającą ją, nie, przejmującą nad nią kontrolę, przyjemność i poddała się całkowicie zamysłom Donniego. Z całej siły zagryzła wargę, raniąc ją sobie do krwi, ale zupełnie jej to teraz nie obchodziło. Słodki ból, który zadawał jej Donnie, był tak doskonały, że nie miała żadnych argumentów przeciwko; teraz, w tej jednej chwili, straciła całą swoją zwyczajową niepokorność. Donnie mógł to sobie interpretować jak chciał, ale w tym momencie Ruby była mu całkowicie oddana.

Donnie Blackwood

Ruby była taka prawdziwa, niesamowicie słodka, zupełnie naturalna. Donniego jej jęki doprowadzały do szaleństwa. Nie trwało to długo zanim nie przyspieszył tempa. Kiedy poczuł silny skurcz jej mięśni nie potrafił powstrzymać zalewającej go przyjemności. Jęknął prawie dokładnie w tym momencie kiedy ona krzyknęła. Opadł na łóżko obok niej, a jego klatka piersiowa unosiła się szybko.