Forum www.cherietown.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Podwydział Przestrzegania Prawa Czarodziejów
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.cherietown.fora.pl Strona Główna -> Dzielnica przemysłowa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Charles Campbell
moderator



Dołączył: 29 Sie 2012
Posty: 2009
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 0:07, 28 Wrz 2015    Temat postu:

No jasne, że był. W koncu, jakby się nad tym głębiej zastanowić, był na pewno jednym z niewielu czarodziejskich obywateli tegoż miasteczka, który potrafił miotać zaklęciem zapomnienia na lewo i prawo. Zobaczywszy Camille, Charles uśmiechnął się półgębkiem; jej tutejsza obecność w pewnym stopniu dodała mu otuchy, jednocześnie go martwiąc. Chciał ją przecież trzymać od tego z daleka, w końcu właśnie dlatego nie rzucił jej nazwiskiem, gdy Ryan pytał go o szczegóły ich, z pozoru niewinnej, wizyty na basenie. Westchnąwszy, podniósł się z krzesła, zgniótłszy w dłoni plastikowy kubek i rzucił go do stojącego nieopodal kosza do śmieci, a następnie objął drobną blondynkę ramieniem. Wyglądała na odrobinę przestraszoną, a bynajmniej nie był to widok, do którego Charles zdążył przez coraz dłuższy czas ich znajomości przywyknąć.
- Cześć, mała - przywitał ją, starając się, żeby w jego głosie pobrzmiewała zwyczajowa drwina. - Jak się miewasz? - Camille już miała mu odpowiedzieć, ale postawny czarodziej przerwał jej w pół westchnienia, bez ceregieli nakazując Charlesowi wejść do środka. Nie zdążył jej nawet poprosić, zeby na niego poczekała, bo już siedział na cholernie niewygodnym krzesełku, twarzą w twarz z czarodziejem, w którego spojrzeniu dostrzegł zniecierpliwienie.
- Witam, panie Campbell. Nazywam się Goodman, jestem pracownikiem Wydziału Przestrzegania Prawa Czarodziejów - powtórzył facet, sprawiając, że początek tej rozmowy przebiegał bliźniaczo podobnie do przesłuchania Camille, o czym Charles nie mógl mieć bladego pojęcia. - Zaproszono tu pana w celu wyjaśnienia zdarzenia z 12 sierpnia. Może pan opowiedzieć, co się wtedy działo? - Z wyrazem wyczekiwania na twarzy, Goodman rozparł się wygodniej na swoim krzesełku i milczał, czekając na wyznanie Charlesa. Podrapawszy się po trzydniowym zaroście, Charles w skupieniu wbił w faceta swoje zwyczajowe, lodowate spojrzenie. Na twarzy Goodmana pojawił się ledwo zauważalny wyraz dyskomfortu, co natychmiastowo dało Charlesowi poczucie przewagi.
- Byłem na basenie - odparł, niby to lekko, nadal nie spuściwszy wzroku. Nie był w tej dziedzinie życia nowicjuszem, wiedział, jak pogrywać z przesłuchującymi, dopóki nie sięgną po veritaserum. - Dbam o formę, chyba widać. Polecam. - Hamując parsknięcie śmiechem na widok miny Goodmana, Charles również rozparł się wygodniej na swoim krześle: no, przynajmniej w miarę możliwości.
- Bez żartów - uciął Goodman, wyraźnie zniecierpliwiony, machnąwszy dłonią tak, jakby rzucał niewidzialną różdżką jakiś czar. - Nie będzie pan utrudniał sprawy, to jakoś dojdziemy do konsensusu. Dnia 12 sierpnia zostały rzucone czary na terenie tutejszej pływalni, w obecności mugoli, czego pan i panna van Leer byliście doskonale świadomi. Niech pan nie próbuje mi tu mydlić oczu próbami ratowania życia.
- Słucham? - Charles spojrzał na niego, nie mogąc powstrzymać cisnącego mu się na twarz wyrazu obrzydzenia. - Ratowanie życia zawsze, w każdej sytuacji, powinno być kwestią priorytetową. Chociaż, jak tak na pana spojrzę, to zastanawiam się, czy mam rację. - Charles, świadomy tego, co zaraz nastąpi, podniósł się z krzesła i rzucił na stół swoją różdżkę, patrząc na Goodmana z góry. Odczuwał przy tym dziką satysfakcję, chociaż wiedział, że właściwie tylko pogarszał sprawę. - Badajcie sobie co chcecie, nic więcej nie będę mówił. Żegnam. - Wymaszerował z pomieszczenia, trzasnąwszy drzwiami. Camille jednak postanowiła na niego poczekać, dlatego opadł na krzesło tuż obok niej, nie przejmując się głośnym stęknięciem mebla. - Co za skurwiel.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Charles Campbell dnia Pon 0:09, 28 Wrz 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Camille van Leer




Dołączył: 13 Cze 2012
Posty: 3488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 0:29, 28 Wrz 2015    Temat postu:

Camille miała nadzwyczajny dar do wplątywania się w kłopoty. I nie miała daru wyplątywania się z nich, tak jak Charles. Siedząc na korytarzu uświadomiła sobie, że wszystkie podejrzenia padną na nią. Chociaż to lekkie nadużycie - wszystkie te podejrzenia się potwierdzą, bo to z jej różdżki padły zaklęcia.
- Coś taki zły, hę? - zagadnęła Charlesa beztrosko. No, bardzo dobrze udając beztroskę. W tej chwili nie była zaniepokojona, bardziej zła na samą siebie za swoją życiową lekkomyślność. - Wiem, że nie serwują tu najlepszej kawy, ale to nie powód, by dać się tak wyprowadzić z równowagi.
Uśmiechnęła się do Charlesa samymi kącikami ust.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Charles Campbell
moderator



Dołączył: 29 Sie 2012
Posty: 2009
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 12:56, 28 Wrz 2015    Temat postu:

Camille mogła i sobie nie być zaniepokojona, częściowo dlatego, że pewnie nawet nie zdawała sobie sprawy z możliwych konsekwencji. Charles, który od jakiegoś czasu nieźle "siedział w temacie", nie potrafił już wykrzesać z siebie optymizmu. Abstrahując od tego, że Goodman wyglądal mu na niezłego skurwiela, najzwyczajniej w świecie był głodny. Nie wiedział też, ile im zajmie złożenie ich zeznań do kupy. Z drugiej strony, nikt nie powiedział im, że nie mogą się stąd ruszać.
- Muszę sobie podnieść poziom cukru we krwi, bo chyba zaraz zasnę - oświadczył, podwijając rękaw standardowo czarnej koszuli, której egzemplarzy miał w swojej szafie chyba z dziesięć. - Mocno cię męczyli? - Wydawało mu się, że Camille trzyma się calkiem nieźle, a to świadczyło tylko o jednym: najgorsze zostawili na koniec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Camille van Leer




Dołączył: 13 Cze 2012
Posty: 3488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 13:39, 28 Wrz 2015    Temat postu:

Camillee westchnęła ciężko. Ta sytuacja wydawała jej się dosyć abstrakcyjna, ale w żaden sposób nie miało to pozytywnego wydźwięku.
- Nawet nie bardzo - przyznała. - Chcieli tylko wiedzieć, co się stało. Ach, no i oczywiście dostałam po łbie za bohaterskie zrywy. Do tej akcji z ratownikiem tez się przyczepili. To znaczy, napomknęli, jakby sami chcieli wyjaśnić, co się stało.
To było dosyć dziwne. Zasygnalizowano jej, że stało się coś jeszcze, ale wcale nie chcieli wyjaśnień od niej. Skoro już ją tu wezwali, to po co robili sobie kłopot z tym całym badaniem różdżki. Tym bardziej, że, jak to powiedział Goodman, i tak się dowiedzą, w ten czy inny sposób.
- Wzięli też twoją różdżkę, nie? - zapytała chyba tylko po to, by się upewnić, że się nie myli. Dobrze mieć choć odrobinę pewności.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Charles Campbell
moderator



Dołączył: 29 Sie 2012
Posty: 2009
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 14:43, 28 Wrz 2015    Temat postu:

- Taaa - przytaknął Charles odrobinę leniwie, znów spojrzawszy w kierunku automatu z czymś, będącym substytutem kawy. Stojący nieopodal znak wskazywał z kolei na obecność w budynku tzw. sklepiku spożywczego, w którym Charles spodziewał się plastykowych w smaku pączków i wyrobów czekoladopodobnych. Na samą myśl o rarytasach, jakie miał dwa kroki od siebie we własnej pracy, poczuł jeszcze większą złość. Jego potrzeby zdawały się sygnalizować jedna po drugiej, bo oto jego organizm zaczął się domagać natychmiastowego dostarczenia mu nikotyny. - Myślisz, że musimy tu czekać? - zapytał, klepiąc się bezwiednie po kieszeniach spodni w poszukiwaniu paczki papierosów, a potem, zupełnie bez zmiany intonacji, zdecydował się dodać: - Przesluchają nas pod veritaserum, jestem tego pewien. Zastanawiam się tylko, czy zrobią to tutaj, nieoficjalnie, czy każą nam stawić się w siedzibie Ministerstwa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Camille van Leer




Dołączył: 13 Cze 2012
Posty: 3488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 15:17, 28 Wrz 2015    Temat postu:

Camille rzuciła Charlesowi naprawdę nieprzyjazne spojrzenie. Nie na niego była zła, nie na słowa, które wypowiedział, ale fakt, że wizja, którą przed nią roztoczył średnio jej się podobała.
- Nie chce mi się zabierać znowu do Londynu, chociaż Ministerstwo chętnie bym sobie obejrzała - mruknęła, a w jej głosie można było wyczuć delikatną drwinę zaadresowaną do pracowników Ministerstwa. Tym razem niczego nie udawała. Wcale jej się nie podobało, że chcą ich potraktować jak przestępców, a właśnie z tym skojarzyły jej się te plany. - Nikt nie powiedział, że mamy tu siedzieć, ale nie usłyszałam też nic w stylu "dziękuję, to już wszystko". Możemy zaryzykować i zniknąć stąd na chwilę.
O proszę, kto tu się taki buńczuczny zrobił? Camille była chyba w stanie teraz stawić czoła całemu pieprzonemu systemowi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Charles Campbell
moderator



Dołączył: 29 Sie 2012
Posty: 2009
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:33, 28 Wrz 2015    Temat postu:

Charles posłał jej wiele mówiące spojrzenie, a potem podniósł się z krzesełka, czekając, aż Camille pójdzie w jego ślady. Miał po dziurki w nosie przebywania w tym obskurnym miejscu. Automatycznie zmierzwił swoje potargane przez wiatr włosy, a potem posłał blondynce szybkie spojrzenie. Dobrze, że akurat oni dwoje wpakowali się w takie tarapaty, bo nie od dziś wiadomym było, że z postaci Camille promieniują jakieś takie iskierki słońca, które nieco poprawiały mu, obecnie dość chujowy, nastrój.
- Masz jakiś pomysł na to, gdzie możemy iść? Mi pasuje nawet jakiś sklep, bylebym dostał cokolwiek do żarcia - oznajmił, na chwilę odstawiając na boczny tor temat dzisiejszego przesłuchania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Camille van Leer




Dołączył: 13 Cze 2012
Posty: 3488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:21, 28 Wrz 2015    Temat postu:

Camille w końcu podniosła się z krzesełka, automatycznie poprawiając dość obcisłą bluzkę, która trochę pofałdowała jej się przy siedzeniu.
- Chodź, przejdziemy się i zobaczymy, co nam się trafi. A później znikniemy - zaproponowała tonem tak neutralnym, jakby mówiła o pogodzie. W jej oczach i delikatnym uśmiechu kryło się jednak coś niebezpiecznego. Na miejscu Charlesa podeszłabym dość sceptycznie do jej propozycji. Nie od dziś wiadomo, że Camille ma głupie pomysły.
Chwyciła Charlesa za nadgarstek, oplatając go szczupłymi palcami, i wyprowadziła pana Campbella na ulice średnio ujmującej okolicy. Ale nawet i tu można znaleźć jakieś sklepy, a nawet małe knajpki!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Camille van Leer




Dołączył: 13 Cze 2012
Posty: 3488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:01, 29 Wrz 2015    Temat postu:

W jednej sekundzie pojawili się znowu w cherietownowskiej placówce Ministerstwa. Camille odniosła wrażenie, że nie ma tu żywego ducha. Budynek z zewnątrz nie wyglądał najlepiej, nic dziwnego, to było przecież jeno ze standardowych zabezpieczeń przed mugolami, środku jednak nie było dużo lepiej. Niby nic im się na głowę nie sypało, ale wszystko było takie monotonne. Pustka przytłaczała.
- Myślisz, że nasz szukali? Albo szukają? Czy my powinniśmy ich znaleźć, jakby jednak nas wcześniej szukali? - Chyba zaczynała paplać. - Nie śpieszy mi się do nich, ale chyba chciałabym to mieć za sobą jak najszybciej. Jest tu ich więcej, niż ten jeden Goodman, nie? Na pewno. Ja bym oszalała, jakby mnie wysłali samą do takiego miejsca.
W otoczeniu tych pustych ścian paplanina Camille, nawet jeśli mówiła bez sensu, dodawała trochę otuchy. Dawała złudne wrażenie, że jest ok.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Charles Campbell
moderator



Dołączył: 29 Sie 2012
Posty: 2009
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 11:59, 30 Wrz 2015    Temat postu:

Charles wzruszył ramionami, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Cięte riposty, które były dla niego chlebem powszednim, w tej wyjątkowej sytuacji wydawały się pasować zupełnie jak kwiatek do kożucha. Ruszył przodem, nie mówiąc ani słowa, a potem rzucił zaklęcie, które miało potwierdzać obecność ludzi w danym miejscu. I faktycznie tak było; oznaczało to więc, że chyba powinni iść w to samo miejsce, co poprzednio.
- Dobra, jebać, miejmy to z głowy - oświadczył, gotów pchnąć drzwi do sali przesłuchań, jednak spóźnił się dosłownie o sekundę; już po chwili patrzyła na nich, ponownie zdegustowana na jego widok, twarz Goodmana. - Najpierw zapraszam panią van Leer - oświadczył szorstko, starannie wyminąwszy wzrokiem Charlesa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Camille van Leer




Dołączył: 13 Cze 2012
Posty: 3488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:32, 30 Wrz 2015    Temat postu:

[Jak Charles rzuca zaklęcia bez różdżki? Wide grin]

Jej dylematy chyba nagle się rozwiązały. Szkoda, jak gadała, to przynajmniej nie myślała. Merlinie, nie była jakąś tam pierwszą lepszą trzęsącą portkami pannicą. Przeżyła chwilę, w których o wiele bardziej powinna się bać. Niezauważalnie wyprostowała plecy, dumnie uniosła głowę i pewnym krokiem ruszyła w stronę sali przesłuchań. W drzwiach wymieniła spojrzenia z Charlesem, nie musi się o o nią tak martwić, nie da im się za łatwo. Goodman zamknął za nią drzwi i chyba chciał gestem nakazać jej by usiadła, ale Camille nawet nie zaszczyciła go spojrzeniem, od razu kierując się w stronę krzesła, na którym siedziała wcześniej. Na stole leżała jej różdżka, ale wyraźnie było widać, że w tej chwili nie jest przeznaczona dla niej.
Goodman podszedł do stołu i wyciągnął z ukrytej w szacie kieszonce mały flakonik z przezroczystym płynem.
- Mam nadzieję, że nie chce nam pani utrudniać pracy i nie zamierza mnie okłamywać. Muszę panią uprzedzić, że jeżeli będę mieć wątpliwości co do rzetelności pani zeznań, mogę kontynuować przesłuchanie z użyciem Veritaserum.
Uparcie milczała, nie zamierzając nijak po sobie poznać, że to zrobiło na niej jakiekolwiek wrażenie. Swoją drogą, ciekawa była, na ile wnikliwe informacje będą chcieli uzyskać. Splotła palce obu dłoni na kolanie i czekała, co ma do powiedzenia Goodman.
- Mamy informacje, że tego dnia rzucono na osobę niemagiczną Obliviate.
- Sytuacja tego wymagała. Gdyby nie to, sami musielibyście sobie z tym poradzić.
- Gdyby nie rzucała pani nierozmyślnie zaklęciami na prawo i lewo w obecności mugoli to nic byśmy nie musieli. Pani też nie musiałaby tu dzisiaj siedzieć. Czy użyła pani Zaklęcia zapomnienia na panu Johnie Little, osobie mugolskiego pochodzenia, obecnego 12-go sierpnia na miejskiej pływalni w Cherietown?
Przez głowę Camille przeszło przez myśl, że tak szczegółowe pytania dają dośc jasne odpowiedzi pod wpływem Veritaserum, ciężko jakkolwiek z nich wybrnąć.
- Nie ja rzuciłam to zaklęcie.
- A co z pozostałymi dwiema sytuacjami?
No dobra, w tym momencie Camille zdębiała. Jakie dwie pozostałe sytuacje? Nic więcej tego dnia nie zrobili.
- Analiza wykazała - kontynuował Goodman - że inkantacja Obliviate została użyta za pomocą tej różdżki już wcześniej, w tym dwa razy na osobie pana Damiena White'a, również niemagicznego pochodzenia. Czy to także nie była pani zasługa?
- To było lata temu!
Nie tak wyobrażała sobie zachowanie spokoju. Nie spodziewała się czegoś takiego. Goodman miał za to minę jak nauczyciel, który złapał ucznia na ściąganiu. Usiadł wygodnie po drugiej stronie stołu.
- Wygląda na to, że lubi pani mieszać w głowach niewinnym ludziom. Chyba pozwala sobie pani na zbyt wiele. Czuje się pani bezkarna?
Wlepił w nią przeszywające spojrzenie, a ona, do diabła, nie mogła wydusić z siebie słowa.
- Rzucanie zaklęć na mugoli, szczególnie tego typu, ma swoje konsekwencje, pani van Leer. Ministerstwo zadecyduje co z tym zrobić. Na decyzję poczeka pani w innym pomieszczeniu. Henstridge, wyprowadź panią i zawołaj mi tu Campbella.
Jak na zawołanie w drzwiach pojawił się drugi czarodziej. Podszedł do Camille, złapał ją za ramię i lekkim uściskiem nakazał wstać. Poprowadził ją do wyjścia. Kątem oka zauważyła jeszcze, jak Goodman ze zmęczeniem przeciera oczy, jakby i jemu cała ta sytuacja się nie podobała, ale była w tej chili na tyle ogłupiała, że nie była pewna, czy sobie tego nie ubzdurała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Charles Campbell
moderator



Dołączył: 29 Sie 2012
Posty: 2009
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:53, 30 Wrz 2015    Temat postu:

Mina Camille nie wyrażała w tej chwili zbyt wiele, ale Charles nie miał czasu, żeby się nad tym zastanowić, bo oto stał już przed Goodmanem, który lekceważącym gestem dłoni nakazał mu usiąść naprzeciwko.
- Pana różdżka nie nosiła żadnych śladów rzucania niedozwolonych czarów na obywatelach pochodzenia mugolskiego - oświadczył szorstko, choć widać było, że te słowa sprawiły mu zawód. Charles od pierwszych chwil wiedział, że ten facet może się posunąć do granic, żeby tylko go udupić.
- W takim razie, raczy mi pan powiedzieć, co właściwie jeszcze tutaj robię? - zapytał lodowatym tonem, wyjmując z kieszeni paczkę papierosów. Goodman nie zaprotestował, najwyraźniej nie chcąc mu się stawiać w tak błahych sprawach, dlatego Charles już chwilę później zaciągał się znajomym dymem swoich ukochanych, czerwonych marlboro.
- Ponieważ był pan w to zamieszany. Obliviate nie jest zaklęciem, z którym zaznajamia się każdy nauczyciel. O ile wiem, Hogwart, który pan oraz panna van Leer ukończyliście, nie ma tego w swoim programie nauczania. - Zamilkł na moment, obracając w dłoniach fiolkę, wypełnioną znajomym eliksirem. - Niewiele czasu zajęło mi odnalezienie pana rodziny. Nie chcę oceniać na ile miało to wpływ na pana rozwój, niemniej jednak, o ile mój osąd mnie nie myli - w co szczerze wątpię - jestem przekonany iż to pan, a nie panna van Leer, rzucił zaklęcie zapomnienia. Nasuwa się więc pytanie: czy przyzna się pan do tego od razu, czy - tu skupił wzrok na kurczowo trzymanej w dłoni fiolce - będę musiał się posuwać do rozwiązań ostatecznych.
Charles, wciąż skupiony na swoim papierosie i tym, jak dobry wpływ miała nikotyna na jego obecne skupienie, podrapał się po brodzie w udawanym geście zamyślenia. Czy to dziwne, że ta sytuacja nagle zaczynała go bawić?
- Jasne, że to ja rzuciłem to zaklęcie. Ale skoro już sobie tak miło plotkujemy to może powiesz mi, Goodman, z łaski swojej, dlaczego to przesłuchanie odbywa się w Cherietown? Skoro to sprawa takiej wielkiej wagi, chyba już dawno powinniśmy się przenieść do Londynu, a nie robić to po kryjomu w tej zapyziałej sali? - Podniósł się z krzesła i zgasił niedopałek na blacie stołu, rzuciwszy tęskne spojrzenie nie swoją różdżkę. - Jak chcesz wyciągnąć ze mnie więcej, to nie zasłaniaj się veritaserum, tylko wzywaj mnie do Londynu. Tu już nic więcej nie będę mówił. Miłego dnia życzę. - Głośnym trzaśnięciem drzwi wybudził Camille z zamyślenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Camille van Leer




Dołączył: 13 Cze 2012
Posty: 3488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 15:27, 30 Wrz 2015    Temat postu:

Camille po tym trzaśnięciu wywnioskowała, że Charles z całą tą sytuacją radził sobie lepiej niż ona. Nie wiedzieć czemu poczuła się na siebie absurdalnie zła. Nie chciała być jakąś tam popierdółką, która mówi wszystko, co chcą od niej usłyszeć a tak się właśnie poczuła.
- Ale jesteś buntowniczy - skomentowała z dopuszczalną w tej sytuacji dawką ironii. - Jak się czujesz?
Camille chyba najbardziej czuła zmęczenie. Absurd gonił absurd i nie do końca za tym nadążała. Jeszcze nie wiedziała, czy powinna się bać czy raczej pokazać Ministerstwu środkowy palec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Charles Campbell
moderator



Dołączył: 29 Sie 2012
Posty: 2009
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 15:41, 30 Wrz 2015    Temat postu:

Cóż, Charles był trudny w obyciu od zawsze, nic więc dziwnego, że napsuł krwi także pracownikom Ministerstwa. Otrzepawszy dłonie z niewidzialnego kurzu, pogrzebal w kieszeni w poszukiwaniu drugiego energetyka. Nie był w nastroju, żeby wracać do pracy. Poza tym, bez różdżki czuł się dziwnie bezużyteczny. Zabawne; za wszelką cenę usiłowali żyć jak mugole, magii używali tylko po kryjomu, nie doceniając tego, ze mogą z niej korzystać ot tak, a gdy ktoś ich jej pozbawiał, czuli się nadzy. Bezsensowne.
- Sam nie wiem - powiedział, uważając nagle, że ściemy w niczym tu nie pomogą. Z głośnym kliknięciem otworzył puszkę z kofeiną i upił dwa łyki. Zupełnie nic mu to nie dało, ale to przecież nieistotne. - A ty? Chodźmy stąd, co?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Camille van Leer




Dołączył: 13 Cze 2012
Posty: 3488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 15:53, 30 Wrz 2015    Temat postu:

- Dziwnie - przyznała bez namysłu, wzruszając ramionami. Potrzebowała chwili, żeby sobie wszystko poukładać w głowie i wydobyć jakąś jasną, konkretną myśl. Podniosła się z krzesełka i po raz kolejny poprawiła bluzkę. - Prowadź mnie.
Sama jakoś nie miała pomysłu, gdzie by się mogli udać, wszystko wydawało jej się mdłe. Szła by pewnie tam, gdzie ją nogi poniosą. Jedno było pewne: nie miała ochoty przebywac w tym budynku ani minuty dłużej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.cherietown.fora.pl Strona Główna -> Dzielnica przemysłowa Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
Strona 8 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island